Stanisław Manterys pracował m.in. jako celnik w Cieszynie i jako
urzędnik państwowy. Ożenił się z farmaceutką, Zofia. Bezdzietny.
Zofia Manterys (20-9-1915 – ) wspomina: „Stanisław był silny, zdolny i z
fantazją. Odwiedziłam go na kilka miesięcy przed śmiercią w
Bielsku-Białej, gdzie ostatnio mieszkał. Był już stary, schorowany i
chyba spragniony kontaktów z rodziną. Opowiadał mi trochę o swoim życiu,
jak to jeździł po świecie, podbijał serca kobiet, uczył się języków
obcych do pracy zawodowej i zdawał egzaminy. Opowiadał np. jak to kiedyś
odprawiał pociąg, w którym jechał do Rzymu prymas Stefan Wyszyński w
towarzystwie duchownych. Stasio musiał się popisać i powiedział po
łacinie jakieś zdanie – takie typu przysłowia czy porzekadła, ale o
treści religijnej. Prymas spojrzał na niego uważnie, ale nic nie
powiedział (nie mógł wiedzieć, z kim ma do czynienia w tego rodzaju
służbie w czasach PRL). Stach nie miał matury, bo mu się nie chciało
uczyć, ale coś tam zapamiętał z łaciny z lat szkolnych.”